Rozmowy z Panem Stanisławem Nawracajem, autorem książki " Tajemnicze piękno Górnego Wisłoka" ...
Pod koniec 2024 roku zadzwonił do mnie Pan Stanisław Nawracaj, znakomity fotograf, którego albumy mam u siebie w domu na półce. Okazało się, że od lat śledzi w Internecie organizowaną przeze mnie akcję sprzątania Wisłoka, organizowaną od 2011 roku pod hasłem „Czysty Wisłok”. Powiedział, że planuje wydaćkolejny album ze swoimi fotografiami, którym tym razem ma być poświęcony właśnie tej podkarpackiej rzece, i chciałby w nim zamieścić informacje o mojej akcji. Byłem zaskoczony, ale też bardzo zadowolony. Umówiliśmy się na spotkanie i rozmowę. Przez następne pół roku spotykaliśmy się kilkukrotnie w jego mieszkaniu i godzinami rozmawialiśmy przez telefon. Pan Stanisław okazał się znakomitym gawędziarzem i mimo swojego wieku cały czas imponuje znakomitą pamięcią.
Kiedy w jego komputerze oglądałem skany zdjęć Podkarpacia, pamiętał każde i o każdym potrafił opowiadać niezwykle interesująco. Nigdy ich nie liczył, alejest ich kilkadziesiąt tysięcy. Niestety nadal nie wszystkie są zeskanowane i zdigitalizowane…
W związku z tym, że zarówno w poprzednich albumach, jak i w Internecie można znaleźć można wiele in-formacji o Panu Stanisławie Nawracaju, postanowiłem w tym miejscu zamieścić krótkie streszczenie naszych
rozmów, szukając w nich osobistych refleksji o jego pasji fotografowania, wędrówkach po Polsce i świecie, a przede wszystkim o miłości do natury i chęci dzielenia się z innym swoimi dokonaniami. Nie było to trudne, bo Pan Stanisław chętnie, wyczerpująco i pięknie odpowiadał na moje pytania, często wtrącając dodatkowe dygresje, ale przede wszystkim wzbogacał swoje opowieści niezwykłej urody fotografiami w przeglądarce komputera.
Tomasz Tatrzański: – Panie Stanisławie, od kiedy zaczęło się Pana zainteresowanie fotografią?
Stanisław Nawracaj: – Panie Tomku, chyba od zawsze, ale tak naprawdę wtedy, kiedy zacząłem fotograficzną przygodę z moim pierwszym aparatem Penti produkowanym w NRD, ze standardowym obiektywem 50 mm. Później zostałem szczęśliwym posiadaczem dobrego aparatu
Practica.
Potrzebę uwieczniania rzeczywistości czułem od zawsze i z aparatem w ręce, już po zamieszkaniu w Krośnie, przemierzyłem chyba całe Podkarpacie wzdłuż i wszerz.
Lata 60-te XX w. to była Polska marnych dróg, braku transportu publicznego, a rzadkie kursy autobusów zmuszały mnie do wielokilometrowych marszów w trudnym, górskim terenie. Nie było przydrożnych restauracji i hoteli, więc w moim plecaku, oprócz aparatu musiałem mieć termos
z herbatą i zabrane z domu kanapki.Co do początków fotografowania, to na początku lat 50.
Za zaoszczędzone pieniądze kupowałem trudno dostępne filmy – oczywiście czarno białe i o niskich czułościach.
Wywoływałem je sam w koreksie, by później, już nocą w łazience, kiedy wszyscy już spali, przy pomocy powiększalnika Krokus robić odbitki.
T.Tatrzański: – Myślał Pan o kształceniu się w tym kierunku?
S.Nawracaj: – Tak. Po maturze pojechałem do Łodzi, by spróbować dostać się do Szkoły Filmowej. Dziś wiem, że wybrałem się z motyką na słońce – zgłosiło się ponad 300 kandydatów na 12 miejsc. W rzeczywistości większość była już „zarezerwowana” dla protegowanych…
T.Tatrzański: – Jest Pan z wykształcenia geografem, a pracę dyplomową pisał Pan z geomorfologii…
S.Nawracaj: – Tak. Stąd w moich zbiorach tyle zdjęć gór, skał i rzek, szczególnie Wisłoka. Temu odcinkowi rzeki poświęcony jest album, nad którym obecnie pracuję.
T.Tatrzański: – Ale nie tylko. Obejrzałem u Pana setki zdjęć z życia miast i wiosek, setki kościółków, cerkiewek
i przydrożnych kapliczek.
S.Nawracaj: – To prawda, samych kapliczek sfotografowałem ponad 500 i, co przykre dla mnie, niektóre z nich zostały już tylko na tych czarno-białych fotografiach. Może kiedyś będzie szansa na wydanie kolejnego albumu, poświęconego właśnie nim.
T.Tatrzański: – Opowiadał mi Pan o wielu przygodach podczas tych wędrówek po Podkarpaciu. Co szczególnie zapadło Panu w pamięci?
S.Nawracaj: – Panie Tomku, jak Pan wie, podczas radzieckiej ofensywy i trzymiesięcznych krwawych walk o Przełęcz Dukielskq zginęło lub zostało rannych prawie 200 tys. żołnierzy sowieckich, niemieckich i słowackich. W 1953 roku wędrowałem przez te tereny, nazywane też Doliną Śmierci i kiedy usiadłem na chwilę, by odpocząć, tuż obok zobaczyłem wystające z ziemi zbielałe kości, obok nich żołnierski but. Kiedy podniosłem głowę, zobaczyłem tablicę z napisem „uwaga miny’: Patrzyłem w dół, w kierunku cerkwi w Chyrowej, i modliłem się, by przeżyć – chyba nigdy w życiu tak się nie bałem…
A swoją drogą, czy wie Pan, skąd się wzięła nazwa Wisłok?
T.Tatrzański: – Przyznam, że się nad tym zastanawiałem.
– Znalazłem kiedyś informację, że nazwy polskich rzek: Wisła, Wisełka, Wisłok, Wisłoczek, Wisłoka, pochodzą od pradawnego indoeuropejskiego słowa, które oznacza „coś płynącego,’ ciekłego.
– Nie wiedziałem o tym, bardzo ciekawe!
S.Nawracaj: – Panie Tomku, pytał mnie Pan, dlaczego zamiast fotografować bliskich na rodzinnych spotkaniach, robiłem tysiące zdjęć, w zasadzie nikomu niepotrzebnych; jakieś skały, wiejskie jarmarki, kościółki, kaplice, pejzaże, czy trudno dostępne doliny podkarpackich rzek. Czy wie Pan, dlaczego do Pana zadzwoniłem, prosząc o kilka słów o Pana akcji sprzątania brzegów Wisłoka?
Dlatego, że Pan robi dokładnie to samo, co ja! Zamiast po pracy siedzieć z rodziną przed telewizorem, postanowił Pan zbierać śmieci po pseudo turystach, choć Pan tego nie musi robić. Mało tego, udało się Panu zebrać wokół siebie wielu wolontariuszy, którzy podczas tych kilkunastu lat Pana akcji napełnili tysiące worków wszelkiego rodzaju śmieciami zalegającymi na brzegach Wisłoka.
S.Nawracaj: – Teraz ja Pana spytam, skąd u Pana taka potrzeba?
T.Tatrzański: – Z Wisłokiem związany byłem od zawsze, mieszkam na pięknej skarpie powyżej tej rzeki, więc ta rzeka jest dla mnie miejscem szczególnym.
Na początku jej brzegi były dla mnie miejscem zabawy z kolegami, a sama rzeka miejscem letnich kąpieli.
Później doszła fascynacja łowieniem ryb, a z czasem także dostrzeganie zjawiskowej przyrody. Traciłem tam povczucie czasu, więc do domu wracłem za pózno.
Niestety, już wtedy, czyli w latach 80. dało się zauważyć mocne zatruwanie wody, a potem doszła jeszcze dewastacja ze strony meliorantów. Usunięto wiele drzew, zabetonowano brzegi, zniszczono siedliska wielu zwierząt i roślin, także tych chronionych. Po za tym zlikwidowano naturalne zatoczki. Nie tworzą się w nurcie wsteczne prądy, brak jest kamienistych łagodnych plaż i stromych skarp.
Przy coraz częstszych, bardzo niskich stanach wody, dziś Wisłok w wielu miejscach nie przypomina rzeki sprzed lat. Postępujące ocieplanie klimatu, a co za tym idzie skąpa pokrywa śnieżna i nierównomierne w ciągu roku opady deszczu, powodują coroczne niedobory wody w rzece. Mało wody w rzece to także skutek wycinki lasów w górach.
S.Nawracaj: – Co na to mieszkańcy regionu ?
T.Tatrzański: – Mieszkańcy naszego regionu, też Wisłoka, nie oszczędzali, choć korzystali z niego na różne sposoby. Od kiedy pamiętam, traktowano rzekę jako naturalne miejsce na pozbycie się śmieci lub wylewanie ścieków, w których najgorsze są coraz silniejsze detergenty tak zabójcze dla życia w wodzie.
Moja niezgoda na te praktyki zrodziła pomysł na poszukiwanie ludzi, którzy problem ochrony rzeki widzą podobnie do mnie i chcą tym zjawiskom przeciwdziałać. Ten pomysł nazywa się „Akcja Czysty Wisłok” i jest rozwijany od 2010 roku. Samo sprzątanie rzeki nie sprawia mi żadnej frajdy, chętnie zaniechałbym tej aktywności, jednak cały czas jest pełno śmieci i jest we mnie ta sama
złość co przed laty
S.Nawracaj: – Panie Tomku, śledzę tę akcję od początku i właśnie dlatego skontaktowałem się z Panem. Postanowiłem przekazać na Pana ręce kilkanaście egzemplarzy mojego albumu fotograficznego dla ludzi, którzy pomagają Panu w tej pięknej inicjatywie. Cieszę się, że oprócz rodziny, sąsiadów i znajomych, dołączyli do Pana radni dzielnicy, strażacy, harcerze, uczniowie szkół, a ostatnio nawet ratownicy WOPR.
Proszę mi jeszcze opowiedzieć o Pana inicjatywie. Czy pamięta Pan najdziwniejsze przedmioty wyciągnięte z wody lub nadrzecznych zarośli?
T.Tatrzański:- Rzadko znajdujemy coś ciekawego jednak od czasu do czasu zaskakują nas znaleziska takie jak np.: niewypały moździerzowe, zestaw narzędzi włamywacza, dywany, zabytkowa pochwa do bagnetu, sztuczne przynęty wędkarskie czy opakowania z czasów PRL, opony samochodowe, sprzęt RTV i AGD, nieżywe zwierzęta (bóbr, kury, koty). Sporo też jest zatopionego złomu, w tym naczyń, puszek, resztek konstrukcji. Cza-sem nawet znajdujemy znaki drogowe. Najczęściej są to jednak szklane i plastikowe opakowania po napojach, worki, szmaty, reklamówki itp. I to się nie skończy. Dopóki nie będzie odpowiednich regulacji ze strony państwa, które nałożą na producentów różne ograniczenia, jak zamiana materiałów, system opakowań zwrotnych itp. Przydałoby się też więcej koszy na śmieci i od czasu do czasu mandaty dla wandali.
S.Nawracaj: – Panie Tomaszu, przyzna Pan, że Wisłok bardzo się zmienił pod wpływem budowy zapory w Steniawie
T.Tatrzański: – Tak, i to bardzo. Zmieniła się ilość skład gatunkowy ryb, a to w wyniku braku przepławki i zmiany dna rzeki poprzez pogłębianie się (głównie na odcinku w Myrnoniu, Besku i bezpośrednio za zaporą) i wypłycanie przez zamulanie skalistego dna. Zapora odcięta w 100% naturalny transport rumoszu skalnego z górnego odcinka rzeki. Tym samym brak jest poniżej zbiornika, żwirowisk, naturalnych tarlisk takich ryb jak: świnki, klenia, brzany, jelca, ale też pstrąga potokowego. Ryby te nie mają, gdzie składać ikry. Na dnie mamy litą skałę albo muł. W rzece poniżej zapory dominują dwa przepływy wody – wysoki oraz przepływ biologiczny, bardzo niski. Brak jest naturalnych, średnich przepływów. W ubiegłym roku przeważały przepływy niskie, co sprzyjało zamulaniu i zarastaniu koryta rzeki. Wycinka lasów w górnym biegu rzeki powoduje bar-dzo szybki i gwałtowny spływ wód opadowych. Drogami zrywkowymi woda opadowa z masami błota spływa błyskawicznie z lasów do potoków i rzeki. Lasy przez to nie są w stanie zmagazynować wód opadowych. Wisłokiem do jeziora wpływają tony błota wypłukanego drogami zrywkowymi z lasów. Zbiornik w błyskawicznym tempie zamula się i wypłyca. Po gwałtownych deszczach całe jezioro jest mętne, co sprzyja szybkiemu nagrzewaniu się w nim wody, a tym samym powstawaniu stref beztlenowych. Mętna, niosąca dużo zawiesiny woda tygodniami spływa potem Wisłokiem, zamulając koryto poniżej zapory. Złe przepisy dotyczące poziomów piętrzenia wody w zbiorniku (poziom zimowy wysoki, poziom letni niski) powodują podczas suchych lat gwałtowne spadki pozio-mu lustra wody oraz przyduchę i śnięcie ryb w płytkich, odciętych zatokach. Takie śnięcia ryb w odciętej zatoce k. miejscowości Głębokie miały miejsce latem 2022 i 2023. Przedsiębiorstwo Wody Polskie” powinno utrzymywać wyższy poziom lustra wody, aby podczas niedo-borów utrzymać odpowiedni przepływ. Ten akwen nie może służyć jako zbiornik przeciwpowodziowy przyprawie już całorocznych niedoborach wody.
Zresztą ten zbiornik jest za mały, żeby ochronić tereny poniżej zapory przed powodzią. Funkcję przeciwpowodziową powinny przejąć prawidłowo obwałowane suche poldery przed i za Krosnem.
S.Nawracaj: – Co jeszcze zmieniło rzekę?
T.Tatrzański: – Na pewno do tych czynników należy ocieplanie się klimatu, co powoduje, że kra lodowa, która oczyszczała brzegi i dno z roślinności, bardzo rzadko się pojawia. Innym skutkiem ciepłych zim są migracje kormoranów, które zamiast zimować na Bałkanach, zostają nad naszymi akwenami pustosząc rybostan.
S.Nawracaj: – Chodzi Pan jeszcze na ryby nad Wisłok?
T.Tatrzański: – Ja już przestałem i to głównie dlate-go, że Wisłok w Krośnie z malowniczej rzeki zamieniono w brzydki ciek. Zresztą tam, gdzie jest wyjątkowo odpychająco, inni mieszkańcy też przestali przychodzić. I wła-śnie z tego powodu bardzo mi zależy, żeby Pana album uświadomił czytelnikom, jak piękne są jeszcze miejsca nad naszą rzeką, które TRZEBA OBRONIĆ!
S.Nawracaj: -Doszedłem do wniosku, że wiele nas łączy. Obydwaj dostrzegamy walory przyrodnicze naszego regionu, jesteśmy z niego dumni, obydwaj promujemy jego walory i obydwaj chcemy uwrażliwić młodych, i nie tylko ich, na piękno Podkarpacia.
Rozmawiał – Tomasz Tatrzański Organizator akcji „Czysty Wisłok” współpraca – Tomasz Ekert